Geoblog.pl    paniczewpodrozy    Podróże    Afryka po raz pierwszy    No to w góry!
Zwiń mapę
2011
27
paź

No to w góry!

 
Maroko
Maroko, Imlil
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3354 km
 
Zacząć należy od tego, że planując naszą wyprawę w góry pierwotnie rozważaliśmy wersję trzydniową - pierwszego dnia wyjazd do Imlil i aklimatyzacja, drugiego dojście do schroniska Refuge du Toubkal i trzeciego atak szczytowy, zejście i powrót do Marakeszu. Ponieważ jednak z przyczyn wcześniej opisanych wyjazd przesunął nam się o jeden dzień, pominęliśmy dzień aklimatyzacyjny i postanowiliśmy dojść do schroniska z marszu. Sprawdziliśmy pogodę - przedpołudnie miało być piękne i słoneczne, dopiero w późniejszych godzinach popołudniowych miało zacząć padać. Postanowiliśmy więc wyruszyć z Marakeszu około 6 do Imlil i około 8 wyjść na szlak. Liczyliśmy, że spokojne podejście zajmie nam około 5-6 godzin, bez problemu zdążymy więc dotrzeć do schroniska przed deszczem tudzież śniegiem. Wstaliśmy zgodnie z planem o 5, zjedliśmy śniadanie przygotowane o tej strasznej porze przez naszego niezastąpionego gospodarza Hassana i wyruszliśmy w kierunku postoju grande taxi. Założyliśmy, że za transport do Imlil płacimy w czwórkę 200 dirhamów i ani dirhama więcej. Taksiarze chcieli wyjściowo 500-600 dirhamów, ale nie zdążyliśmy przejść nawet połowy drogi do postoju, kiedy jeden z nich zgodził się w końcu na naszą cenę. Nasz taksowkarz był bardzo wyluzowany, nie wiemy z jaką prędkością jechaliśmy, bo prędkościomierz miał zepsuty, ale mieliśmy wrażenie, że na górskich zakrętach jest to prędkość zdecydowanie zbyt duża. Dowiózł nas jednak całych i zdrowych, no może lekko podtrutych oparami benzyny. Imlil to mała, uboga wioska u podnóża masywu Tubkala, leżąca na poziomie około 1.740 m.n.p.m. Ostatnia, do której da się dojechać samochodem. Jak zgodnie pisze się we wszystkich przewodnikach, które wpadły nam w ręce, najlepsza baza wypadowa dla tych, którzy chcą wspiąć się na Dżabala. Pewnie długo szukalibyśmy w Imlil wejścia na szlak, ale na nasze szczęście spotkaliśmy pana Ibrahima, który wskazał nam drogę - najpierw dojdziecie do Kasbah du Toubkal, a potem „zig - zag, zig – zag”, a jak zejdziecie z gór to „come to Ibrahim, kuskus, tażin”. Odprowadził nas kawałek, a później jeszcze co jakiś czas pokrzykiwał swoje "Zig-zag, zig-zag”. Tym sposobem nieco po ósmej wyszliśmy na szlak. Trasa piękna, świeże górskie powietrze, my pełni sił, czego więcej chcieć od życia. Ruszyliśmy zachodnią stroną doliny Mizan, minęliśmy po drodze wioskę Arumd, następnie przeszliśmy korytem wyschniętej rzeki i zygzakami zaczęliśmy piąć się pod górę wschodnich zboczy doliny. Po około godzinie drogi zaczęło się chmurzyć, więc zintensyfikowaliśmy swoje wysiłki i staraliśmy się szybciej drobić nóżkami, ciągle jednak wyprzedzali nas lokalni chłopcy popędzający muły. Kiedy doszliśmy do ostatniej wioski na naszym szlaku - Sidi Szamharusz, towarzyszyła nam już lekka mrzawka. Dodamy, że Sidi leży na wysokości 2310 m.n.p.m., do schroniska mieliśmy więc jeszcze około 900 metrów przewyższenia. Zaraz potem nastąpiło oberwanie chmury. Chmura ta obrywała się długo i regularnie i wcale nie chciała przestać się obrywać. Drapaliśmy się pod górę tak szybko, jak tylko pozwalały nam nasze płuca, boleśnie świadomi, że mamy jeszcze przed sobą kawał drogi. Po jakimś kwadransie wszystko co mieliśmy na sobie było już zupełnie przemoczone. Nawet w butach nam chlupało – woda spływała do nich po nogawkach przyklejonych do ciała spodni jak po rynnie. Do tego było zimno i wiał jakiś tutejszy odpowiednik halnego. Kiedy w końcu około 12.30 dotarliśmy do schroniska i usłyszeliśmy, że nieco wyżej szaleje śnieżna zamieć, byliśmy zrezygnowani i pewni, że następnego dnia pozostanie nam już tylko zejść w dół. W schronisku, podobnie jak na zewnątrz, było zimno i wilgotno, z tą jednak zasadniczą różnicą, że nie lało się nam na głowy. Zapakowaliśmy się we wszystko to, co w plecakach ocalało przed deszczem, łącznie ze śpiworami. Niektórzy mieli to szczęście, że ocalały im zapasowe skarpetki. Wlewaliśmy w siebie na rozgrzanie na przemian gorące kubki i herbatę. Pisząca tę relację została nafaszerowana aspiryną, bo zaczynało brakować z nią kontaktu. W ten sposób udało nam się dotrwać do 16.00, która to godzina jest kluczowa w życiu schroniska Refuge du Toubkal, albowiem o tej godzinie w sali głównej rozpalają w kominku. Palą do 20.00. Ponieważ drewno, którym się tu pali ściągane jest aż spod Marakeszu i od Imlil wnoszone jest na barkach mułów, nie dziwi jego racjonowanie. W sali szybko zrobiło się tłoczno. Niewielki kominek ciasno obsadzili miejscowi – ekipa schroniska i przewodnicy. Po chwili obserwacji stwierdziliśmy, że w schronisku zatrzymały się dwie zorganizowane grupy – Anglicy i Francuzi. Ci pierwsi próbowali wejść na szczyt dzisiaj, co z uwagi na skrajnie niesprzyjające warunki atmosferyczne skończyło się niepowodzeniem. Jutro mieli schodzić w dół. Francuzi w zależności od pogody planowali wejść na Tubkala nazajutrz. My z naszymi przemoczonymi butami, kurtkami, spodniami byliśmy bliscy podzielenia losów Anglików. Nasi panowie wykazali się jednak niebywałym zacięciem i sprytem. Zagadując miejscowych, częstując ich herbatą, stopniowo zdobywali strategiczne miejsca przy kominku. Proces suszenia i zdobywania informacji trwał całe popołudnie. Około 20.00, kiedy drewno w kominku zaczęło dogasać, mieliśmy już prawie suche buty, suche spodnie, skarpety i rękawiczki. Mieliśmy też żołądki rozgrzane harirrą i wreszcie było nam ciepło. Spać poszliśmy z nadzieją, że może jednak się uda :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
hora99
hora99 - 2011-10-30 08:35
Moja siostra hen w dalekim świecie moknie, marznie i jest przemęczona??!! Dobrze dobrze będzie co oglądać jak przyjedzie
:):)
 
 
zwiedzili 10% świata (20 państw)
Zasoby: 135 wpisów135 414 komentarzy414 1187 zdjęć1187 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
17.12.2015 - 10.01.2016
 
 
18.06.2014 - 19.07.2014
 
 
26.04.2013 - 10.05.2013