Dziś obudziliśmy się o nieprzyzwoicie późnej porze, to znaczy około dziewiątej. Przy śniadaniu spożytym na zalanym słońcem tarasie z ulgą stwierdziliśmy, że wczorajszy kryzys został zażegnany. Wypoczęci i w dobrych humorach przespacerowaliśmy się do portu i przy okazji tego spaceru stwierdziliśmy, że Essaouira jest naprawdę pięknym miastem. Trochę zepsutym przez masową turystykę, ale i niepozbawionym uroku. Po zebraniu prób, za które musieliśmy słono zapłacić, zapakowaliśmy się w auto i dość niespiesznie ruszyliśmy w kierunku Agadiru. Trasa z Essaouiry do Agadiru wiedzie przez malownicze tereny. Droga jak wstążka wije się wśród pagórków porośniętych drzewkami arganowymi. Ich korzenie oplatają nagie czerwonawe skały, a skrawki ziemi porastają szarozielone trawy. Wśród arganowców kozy i wielbłądy, gdzieniegdzie osiołki, chłopcy z koszami zbierający pestki. Od wschodu majaczą góry, na zachodzie szumi ocean. Niesamowity krajobraz. Kilkanaście kilometrów za Essaouirą zatrzymaliśmy się przy jednej z faktorii lokalnego zrzeszenia producentów oleju arganowego. Spróbowaliśmy miejscowego oleju i miodu, podejrzeliśmy, jak wygląda tradycyjny proces produkcji i dokonaliśmy zakupu oleju do celów kulinarnych po cenie znacznie niższej niż oferowana na suku w Essaouirze. Jak wyczytaliśmy, na północ od Agadiru wybrzeże obfituje w szerokie i piaszczyste plaże, dogodne dla amatorów kąpieli i surfingu. Jakieś 40 kilometrów od celu naszej podróży, kiedy minęliśmy przylądek Ghir, zatrzymaliśmy się przy pięknej, szerokiej i długiej przynajmniej na kilometr piaszczystej plaży. W zasięgu wzroku nie było nikogo, cała plaża była dla nas, mogłam więc bez skrępowania w tym muzułmańskim kraju wystąpić w stroju kąpielowym. Do Agadiru dojechaliśmy zrelaksowani i w dobrych humorach. Przespacerowaliśmy się po okolicy, w lokalnym supermarkecie zakupiliśmy sardynki, oliwki, francuski camembert i marokańskie wino. Z tym asortymentem świętujemy sobie. Bardzo nam jest dobrze :) A ponieważ w naszym hotelowym apartamencie jest nawet aneks kuchenny to jutro będzie wielkie święto – kupimy w porcie ryby i zmontujemy sobie obiad samodzielnie.