Z dawien dawna zabukowaliśmy lot na trasie Stambuł - Kayseri (44 TL z Turkish Airlines). W dalekich planach mieliśmy zwiedzanie Kapadocji. Dokładnych planów nie było, dywagowaliśmy sobie o różnych wariantach i właściwie konkretniejszą koncepcję udało nam się stworzyć dopiero wczoraj wieczorem. Postanowiliśmy udać się do Goreme i zatrzymać się w całkiem dobrze zapowiadającym się Kaya Camping (12 TL od osoby za noc + 6 TL za namiot). Na stronie Turkish Airlines znaleźliśmy opcję transferu z lotniska do oddalonego o ponad 100 km Goreme (17 TL), wypełniliśmy formularz rejestracyjny i na lotnisku czekał na nas bardzo miły pan, który zawiózł nas na sam camping oddalony od Goreme o jakieś 2 km. Dotarliśmy na miejsce około 21, rozbiliśmy swój namiocik i zjedliśmy kolację w towarzystwie dwójki bardzo miłych Francuzów. Tak właściwie to powinnam napisać, że zostaliśmy nakarmieni przez dwójkę miłych Francuzów, bo wylądowaliśmy tu jedynie z żelaznym zapasem proszkowych zupek. Jak na razie jesteśmy pod wielkim wrażeniem Kaya Camping, obsługa jest bardzo miła, kontakt z nią jest bezproblemowy, miejsce jest bardzo ładne, baza - prysznice, toalety, kuchnia, wszystko na poziomie. I nawet basen jest, czego się nie spodziewaliśmy. A nade wszystko wspaniałe jest to, że w przeciwienistwie do Stambułu noce są tu chłodne (ok 15 stopni). W Stambule temperatura spadała miminalnie do 25 stopni. Ale spotkaliśmy dwójkę Niemców, którzy przyjechali tu z południa Turcji i mówili, że tam w dzień było 45 stopni a w nocy 35 :D Tego mogłabym już nie przeżyć :)