Dziś zrobiliśmy hektar drogi - przeszliśmy drugi raz różową dolinę zdążając do skalnego miasta w Cavusin, obeszliśmy Cavusin, skalne ogrody Paszy, wróciliśmy do Goreme, wyruszyliśmy do doliny Zeme i Kościółka El Nazar, z tej doliny wyszliśmy do jakiejś następnej, która okazała się słynną doliną miłości, a potem poszliśmy w totalną improwizację i przekroczyliśmy na przełaj z trzy kolejne doliny na przemian wspinając się na momentami dość strome zbocza i schodząc w doliny (momentami właściwie powinnam napisać - osuwając się w doliny). Na koniec przebrneliśmy przez jakieś chaszcze i wyszliśmy na polną drogę wiodącą przez uprawy dyni i winogron, droga była bardzo kręta i trochę nam się już dłużyła i gdzie wyszliśmy? W Ortahisar. Wszystkie drogi prowadzą do Ortahisar. Na koniec po krótkim przystanku regenerującym na Kampingu przebiegliśmy się jeszcze na skróty na punkt widokowy w Dolinie Czerwonej. Jednym słowem dzień był pełen wrażeń i dużo jest do opowiedzenia. Obecnie jednak padamy i musimy jeszcze zaplanować sobie jakiś transport na jutro do Kayseri, gdzie mamy nadzieję złapać pociąg do Van, co może się okazać wcale nie takie proste, albowiem nie powiodła nam się próba rezerwacji biletu. To znaczy bilet zarezerwowaliśmy bez problemu, ale okazało się, że trzeba go odebrać osobiście w Kayseri dzisiaj do godziny 19. To rujnowało nasze plany biegania po dolinkach, więc oczywiście do Kayseri nie pojechaliśmy i jutro znowu będzie improwizacja. A pociąg jeździ dwa razy w tygodniu, więc lepiej by było jakby się udało go złapać jutro :) Tak czy inaczej pociąg jedzie ponad dobę i na pewno będziemy mieli wtedy dużo czasu na uzupełnienie tego wpisu. Póki co wrzucamy zdjęcia.