Zwiedzić Tallin w jeden dzień to wyczyn karkołomny. Takie zwiedzanie uczy trudnej sztuki wyboru. I zawsze pozostawia niedosyt. Ale to dobrze, bo z takiego niedosytu rodzi się często pragnienie powrotu. A do Tallina z pewnością warto wracać i odkrywać go ciągle na nowo.
opis będzie dodawany w ratach bo tego ogrom jest, na dobry początek:
TALLIN - KULINARIA
Tallin to miasto, w którym spełniają się marzenia. Naprawdę. Już jakiś czas temu Remik komentując moją ogromną słabość do kawy stwierdził, że dla mnie to powinno się skonstruować urządzenie, które powinno mi podsuwać kolejne filiżanki tego gorącego, ciemnego naparu. Takie właśnie magiczne urządzenie odnaleźliśmy w najstarszej tallińskiej kawiarni – Cafe Maiasmokk przy ul. Pikk 16 na Starym Mieście, działającej nieprzerwanie od 1864 roku. Nie chcieli nam go co prawda oddać, ale Remik przypatrzył się mechanizmowi i mam szczerą nadzieję, że skonstruuje mi taki w domu. Umieszczę na nim moje ulubione boczowskie filiżanki W Cafe Maiasmokk kawa jest wyborna, a do kawy podają pyszne ciasta. Długo stałam przed witrynką nie mogąc się zdecydować. W końcu padło na jagodowy sernik. Remik wybrał ciasto z owocu passiflory. Jagodowy sernik był naprawdę dobry, ale to ciasto z passiflorą zostało gwiazdą wieczoru. Musiałam się siłą powstrzymywać, żeby nie wyjeść mu całego. Cudownie lekka, delikatna konsystencja i świeży, mocno kwaskowy smak, który był sporym zaskoczeniem. Pycha. Jak ktoś będzie w Tallinie, niech spróbuje, bo warto.
Kontynuując wątek kulinarny i podsumowując nasze estońskie doświadczenia musimy napisać, że w Estonii mają przepyszny ciemny chleb. Ciężki i wilgotny, często lekko słodkawy. Najczęściej występuje w wersji czystej (taki najbardziej mi odpowiadał), ze słonecznikiem, bądź z mieszanką bakalii (orzechami, rodzynkami, morelami, żurawiną – ten został ulubionym pieczywem Remika). Wielokrotnie tutaj najadaliśmy się samym chlebem. Estończycy zresztą mocno są przywiązani do chleba i stanowi on nieodłączny element każdego posiłku. Za każdym razem, kiedy wybieraliśmy się na obiad przed posiłkiem przynoszono nam chleb.
W Estonii warto też skusić się na rybę. Ryby podaje się pod każdą postacią, zarówno jako przystawki, jak i dania główne. Ryby znajdziemy wśród dań kuchni tradycyjnej w lokalnych tawernach i w menu restauracji mieszczących się w nurcie estońskiej modern cuisine. Próbowaliśmy jednych i drugich. Wszystkie, na które trafiliśmy były świeże i dobrze przyrządzone.
Ponadto, jak dowiedzieliśmy się dziś w Muzeum Morskim w Estonii swego czasu bardzo dobrze prosperowało przetwórstwo rybne, ze szczególnym uwzględnieniem puszkowaniem masowo poławianych szprotów. Remigiusz - wielki fan ryb pod każdą postacią w miejscowym markecie wynalazł nawet estońskiej produkcji zapuszkowanego szczupaka i suma i teraz te puszki leżą na honorowym miejscu pośród naszych tallińskich zdobyczy. Strach pomyśleć co jest w tych puszkach.