Dziś dzień spędziliśmy jak prawdziwi turyści. Znaczy się na suku. Bardzo nam się z Gosią podobało. My wybierałyśmy szale, kolczyki, torby, szarawary i co tam jeszcze, kręcąc nosami na wszystkie te cuda, które sprzedawcy nam okazywali. Remigiusz z Piotrem targowali się później zacięcie. W końcu nabyliśmy to co nas interesowało po, jak to stwierdzali z lekkim już zrezygnowaniem sprzedawcy "morrocan, not turistic price". Myślimy, że obie strony tych transakcji były usatysfakcjonowane :) Poszwędaliśmy się trochę po zaułkach, odwiedziliśmy naszą cukiernię i z wieczorem, niestety, nadszedł czas pożegnania. Zostawiamy Gosię i Piotra w Marakeszu, a sami udajemy się nocnym pociągiem do Tangeru. Powyższe słowa piszemy z pięknego dworca ONCF w Marakeszu. Póki co się żegnamy, odezwiemy się z Tangeru :)