Do Borżomi dojechaliśmy - a jakżeby inaczej - dużo później, niż się spodziewaliśmy. Marszrutka, którą sprytnie złapaliśmy o poranku pojechała trasą krajoznawczą przez Kutaisi i na miejsce dotarła po około 5 godzinach. Co było najlepsze po drodze nikt nie wysiadał, ani też nikt nie wsiadał. W połowie trasy pan kierowca zatrzymał się natomiast po dwa wielkie glinane dzbany, które pieczołowicie umieścił między nogami pasażerów. Być może te właśnie dzbany były przyczyną, dla której jechaliśmy do Borżomi okrężną drogą. W Borżomi zostaliśmy wysadzeni gdzieś przy drodze i swoje pierwsze kroki skierowaliśmy w stronę mostu, według przewodnika bowiem w jego okolicach mieścił się punkt informacji turystycznej. Odnaleźliśmy go bez problemu :) Musimy przyznać, że informacja turystyczna w Gruzji stoi na wysokim poziomie. Pan z punktu w Borżomi wprost palił się do pomocy, dostaliśmy skserowaną mapkę, na której pan pieczołowicie zaznaczył nam wszystkie atrakcje miasta, płynnym angielskim opowiadając co, gdzie i jak. Na nasze pytanie o jakąś przechowalnię bagażu pan zaproponował nam pozostawienie bagażu w punkcie informacji. Na koniec pokierował nas do biura administracji parku, zamierzaliśmy bowiem udać się na mały trekking po Parku Narodowym Borżomi - Karagauli. Pozostawiliśmy więc część naszego bagażu u miłego pana informatora i odciążeni podreptaliśmy do biura administracji parku. Tam ponownie zostaliśmy miło zaskoczeni - dostaliśmy całkiem profesjonalną mapę parku, a pani po zapytaniu ile mamy czasu przedstawiła nam pokrótce możliwe trasy trekkingowe. Z tymi możliwościami było jednak kiepsko, ponieważ w międzyczasie zrobiło się zbyt późno na wyruszanie w trasę tego dnia, a mieliśmy do dyspozycji tylko jeden następny. Ostatecznie zdecydowaliśmy się przenocować w naszym namiociku w pobliżu administracji parkowej, a z rana następnego dnia wyruszyć na trasę nr 6. Wstęp do parku okazał się bezpłatny, opłatę wnosi się jedynie za nocleg na terenie parku i wynosi ona 10 GEL od osoby w przypadku noclegu w schronisku i 5 GEL w przypadku noclegu pod namiotem.
A kiedy już decyzja została podjęta i namiot rozstawiony, ruszyliśmy do parku zdrojowego opić się leczniczej wody z Borżomi. A tam czekały nas kolorowe jarmarki, blaszane zegarki, kramy wszelkiej maści i ... free wi fi na terenie parku (wstęp do parku 0,5 GEL). Spoczęliśmy więc na przytulnej ławeczce i popijając wodę z zimnego źródełka (woda ze źródełka ciepłego do przyjemnego sączenia się nie nadaje - zbyt mocno atakuje zmysł powonienia zapachem zgniłego jaja) wzięliśmy się za nadrabianie zaległości w naszym blogowaniu.